Kiedy pracowałem w BorgWarner, miałem bardzo trudny problem do rozwiązania. Potrzeba było testować samochody, zanim się zagrzeje olej, najlepiej pod górę. Testy wibroakustyki wymagają jazdy w różnych cyklach obciążenia silnika, które można uzyskać na drogach o odpowiednich wzniesieniach. Niestety pobliżu garażów Centrum Badawczo Rozwojowego BorgWarner są płaskie drogi. Z powodu trudnego uwarunkowania lokalnego zacząłem się interesować przewoźnymi hamownia samochodowymi „towing dyno”. Udało się namierzyć odpowiedniego dostawcę, w Europie. Okazało się, że OEMy kupują dużo takich hamowni. 24h na dobę, zmieniając kierowców na specjalnych torach, testują różne obciążania symulujące jazdę w górskich warunkach.
Mój test wibroakustyczny polegał na pomiarach wibracji turbosprężarki i silnika, hałasu pod maską oraz najważniejszego parametru – transferu tego hałasu do kabiny samochodu. Za pomocą specjalnych słuchawek z mikrofonami dźwięk nagrywałem dokładnie tak, jak słyszy kierowca. Ideą tego pomiaru było ustalenie obiektywnej i subiektywnej granicy słyszalności turbosprężarki w środku samochodu.
Sterowanie przyczepą nie było łatwe. Odbywało się za pomocą dodatkowego tabletu przypiętego do deski rozdzielczej. Do obsługi pomiarów używałem laptopa, wszędzie sporo kabli. Dodatkowym czynnikiem ryzyka było to, że prowadziłem test na drodze publicznej. Przyczepa mogła zatrzymać samochód bez sygnalizacji światłami hamowania. Równie dobrze mogła zrobić gwałtowne przyśpieszenie – w momencie nagłego zwolnienia hamulca i wciśniętego pedału gazu.
Zapraszam do przeczytania mojego artykułu, który napisałem do gazety Automotochnika-link.